Po ośmiu spotkaniach - wybraliśmy, a właściwie zostaliśmy wybrani. Pani, która najbardziej przypadła nam do gustu zaprezentowała podczas spotkania pełen profesjonalizm - w rozmowie z nami, oraz dużo ciepła, serdeczności ale i stanowczości w stosunku do Jasia (Młody tego dnia akurat był w mega-nie-sosie i pokazał repertuar histerycznych sztuczek wymuszeniowych). Spotkanie odbyło się we wtorek, ale aż do dziś nie byliśmy pewni, czy nasza współpraca dojdzie do skutku, gdyż Pani otwarcie i szczerze powiedziała, że ma jeszcze dwa spotkania i ważna jest dla niej złapanie dobrego kontaktu z całą rodziną. My także byliśmy umówieni jeszcze z 3 kandydatkami, ale ja już właściwie od pierwszej rozmowy telefonicznej stawiałam właśnie na Panią Ewę. Jaś generalnie od razu łapał dobry kontakt z każdą Panią, wszystkie ciągnął do wspólnej zabawy, na podłodze chętniej lądowały z nim Panie "młode", starsze bardziej skupiały się na nas. Przed rozmowami postawiliśmy sobie kilka priorytetów - poza oczywistymi dotyczącymi kontaktu z dzieckiem zwracaliśmy uwagę na prawdomówność (kilka Pań plątało się w zeznaniach), nie palenie (choć to łatwo zweryfikować, każda twierdziła że "nie pali" choć wyraźnie czuć dym papierosowy). Jedna Pani wkroczyła do pokoju w butach na pokaźnej szpili, tylko dwie Pani oficjalnie nam się przedstawiły, tylko 3 przywitały się z Jasiem. TYLKO jedna umyła przed kontaktem z Jaśkiem ręce. I tą właśnie wybraliśmy ;) Dziś po telefonicznej rozmowie umówiłyśmy się z Pania Nianią na wtorek, żeby wstępnie zobaczyła jak się "współpracuje" z Jasiem. Jestem pełna optymizmu i jakaś taka spokojniejsza o mój powrót do pracy. Czuję podświadomie, że to dobry wybór. Jeśłi choć 50% z moich odczuć się sprawdzi Jaś ma szansę nie tylko miło spędzać czas, ale także rozwinąć się i poznać nowe zabawy (po wizycie Pani kupiliśmy Jaśkowi kredki i Młody na prawdę je polubił, choć do tej pory wydawało mi się, że jest na rysowanie za wcześnie) Mam oczywiście kilka zastrzeżeń (muszę w końcu zawsze znaleźć jakaś "dziurę") ale są one raczej czysto formalne.
A żeby nie było tak różowo, to ostro pokłóciłam się z Wojtkiem (jakoś nie bawi mnie, że tuż przed powrotem do pracy Małżonek spędza więcej czasu w delegacji niż w domu), tata sprawił mi ogromną przykrość (gadał jak potłuczony, że te całe kastingi mu się nie podobają i to nie w tym sęk, że wracam do pracy, ale że wracam do pracy i nie mogę tego pogodzić z wychowaniem dziecka tak jak kiedyś robiła to siostra Jego matki (sic!) jak stwierdził "ciocia Lola pracowała na 3 etaty a dzieci w domu w oczy sobie pluły i było ok", czyli co - mam zostawić w domu Jasia samego albo owinąć w chustę i gnać na pole? heloołł??) i na domiar złego rozwaliłam sobie palec, krew od 30 minut leci nieprzerwanie i to z takiego miejsca, że trudno zatamować, i z domu się wyrwać nie mogę bo za dużo mma do zrobienia. Może ktoś umie wyłączyć funkcję nadkiekuńczości i nadodpowiedzialności?
p.s. i chyba posuwa mi się wada wzroku, której do tej pory nie miałam, bo już nieźle muszę się wysilić, żeby wszytsko na ekranie mi się nie mazało...
piątek, 12 marca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
bedzie dobrze z niania. zobaczysz. i dobrze, ze juz wybraliscie, bo pewnie tez sie tym stresowalas.
a na damskie picie zapraszam, zapraszam:)
ciernista
Nie słuchaj nikogo, bo tylko Ty wiesz, co dobre dla Ciebie i Twojej rodziny.
I idź do okulisty, bo będzie coraz gorzej :)
Hmmm.....takie poważne rzeczy. Faktycznie, kontakt z dzieckiem jest najważniejszy przy wyborze niani.
Ja pamiętam, że mnie zostawiali samą tak od 4 roku życia, no i proszę - co ze mnie wyrosło :)
Pozdrawiam :)
Prześlij komentarz