piątek, 12 marca 2010

Victoria! (?)

   Po ośmiu spotkaniach - wybraliśmy, a właściwie zostaliśmy wybrani. Pani, która najbardziej przypadła nam do gustu zaprezentowała podczas spotkania pełen profesjonalizm - w rozmowie z nami, oraz dużo ciepła, serdeczności ale i stanowczości w stosunku do Jasia (Młody tego dnia akurat był w mega-nie-sosie i pokazał repertuar histerycznych sztuczek wymuszeniowych). Spotkanie odbyło się we wtorek, ale aż do dziś nie byliśmy pewni, czy nasza współpraca dojdzie do skutku, gdyż Pani otwarcie i szczerze powiedziała, że ma jeszcze dwa spotkania i ważna jest dla niej złapanie dobrego kontaktu z całą rodziną. My także byliśmy umówieni jeszcze z 3 kandydatkami, ale ja już właściwie od pierwszej rozmowy telefonicznej stawiałam właśnie na Panią Ewę. Jaś generalnie od razu łapał dobry kontakt z każdą Panią, wszystkie ciągnął do wspólnej zabawy, na podłodze chętniej lądowały z nim Panie "młode", starsze bardziej skupiały się na nas. Przed rozmowami postawiliśmy sobie kilka priorytetów - poza oczywistymi dotyczącymi kontaktu z dzieckiem zwracaliśmy uwagę na prawdomówność (kilka Pań plątało się w zeznaniach), nie palenie (choć to łatwo zweryfikować, każda twierdziła że "nie pali" choć wyraźnie czuć dym papierosowy). Jedna Pani wkroczyła do pokoju w butach na pokaźnej szpili, tylko dwie Pani oficjalnie nam się przedstawiły, tylko 3 przywitały się z Jasiem. TYLKO jedna umyła przed kontaktem z Jaśkiem ręce. I tą właśnie wybraliśmy ;) Dziś po telefonicznej rozmowie umówiłyśmy się z Pania Nianią na wtorek, żeby wstępnie zobaczyła jak się "współpracuje" z Jasiem. Jestem pełna optymizmu i jakaś taka spokojniejsza o mój powrót do pracy. Czuję podświadomie, że to dobry wybór. Jeśłi choć 50% z moich odczuć się sprawdzi Jaś ma szansę nie tylko miło spędzać czas, ale także rozwinąć się i poznać nowe zabawy (po wizycie Pani kupiliśmy Jaśkowi kredki i Młody na prawdę je polubił, choć do tej pory wydawało mi się, że jest na rysowanie za wcześnie) Mam oczywiście kilka zastrzeżeń (muszę w końcu zawsze znaleźć jakaś "dziurę") ale są one raczej czysto formalne.

   A żeby nie było tak różowo, to ostro pokłóciłam się z Wojtkiem (jakoś nie bawi mnie, że tuż przed powrotem do pracy Małżonek spędza więcej czasu w delegacji niż w domu), tata sprawił mi ogromną przykrość (gadał jak potłuczony, że te całe kastingi mu się nie podobają i to nie w tym sęk, że wracam do pracy, ale że wracam do pracy i nie mogę tego pogodzić z wychowaniem dziecka tak jak kiedyś robiła to siostra Jego matki (sic!) jak stwierdził "ciocia Lola pracowała na 3 etaty a dzieci w domu w oczy sobie pluły i było ok", czyli co - mam zostawić w domu Jasia samego albo owinąć w chustę i gnać na pole? heloołł??) i na domiar złego rozwaliłam sobie palec, krew od 30 minut leci nieprzerwanie i to z takiego miejsca, że trudno zatamować, i z domu się wyrwać nie mogę bo za dużo mma do zrobienia. Może ktoś umie wyłączyć funkcję nadkiekuńczości i nadodpowiedzialności?

p.s. i chyba posuwa mi się wada wzroku, której do tej pory nie miałam, bo już nieźle muszę się wysilić, żeby wszytsko na ekranie mi się nie mazało...

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

bedzie dobrze z niania. zobaczysz. i dobrze, ze juz wybraliscie, bo pewnie tez sie tym stresowalas.

a na damskie picie zapraszam, zapraszam:)

ciernista

InnaM pisze...

Nie słuchaj nikogo, bo tylko Ty wiesz, co dobre dla Ciebie i Twojej rodziny.

I idź do okulisty, bo będzie coraz gorzej :)

Anonimowy pisze...

Hmmm.....takie poważne rzeczy. Faktycznie, kontakt z dzieckiem jest najważniejszy przy wyborze niani.
Ja pamiętam, że mnie zostawiali samą tak od 4 roku życia, no i proszę - co ze mnie wyrosło :)
Pozdrawiam :)

Prześlij komentarz