środa, 24 marca 2010

Dzień za dniem



Dużo się dzieje, a czasu na pisanie brak…

Wojtek wciąż w rozjazdach, ale i ja zaszalałam w tej kwestii i zeszły czwartek i piątek spędziłam w Pradze. Zabrałam się z moją Kochaną Sister, jej mężem i jeszcze jedną ich znajomą w pierwsza samodzielną podróż od czasu kiedy pojawił się Jaś. Spędziłam 48 godzin bez możliwości dłuższego kontaktu telefonicznego – ze względu na moje skąpstwo szkoda było mi kasy na roaming;). Młody najpierw był trochę sam z babcią, potem przyjechał Wojtek i piątek spędzili cały we dwójkę. Taki wyjazd miał wiele zalet, nie tylko dla mnie ale i dla Wojtka. Ja odpoczęłam, pozwiedzałam, porobiłam zdjęcia bez wyrywania aparatu przez Małża, bezstresowo weszłam do galerii handlowej i końcu przeczytałam w spokoju caałąą książkę w moim tempie bez rozpraszania. A chłopaki mogli się sobą nacieszyć, Wojtek odkrył, że jest w stanie „zrobić” przy Jasio wszystko bez mojej pomocy i wskazówek, zobaczył także jak męczące jest całodzienne ganiania za naszym Łobuzem, a Jaś nacieszył się tatą, który ma tysiąc pomysłów na zabawę.

Poza tym od wczoraj przychodzi do nas Niania, a dziś miała chrzest bojowy. Ja pojechałam na spotkanie w sprawie mojej nowej działki w pracy, a Jasiek został sam z opiekunką. Po powrocie zastałam zadowolonego Jaśka, gotowego do drzemki i zadowoloną Nianię. Usłyszałam parę komplementów pod adresem Jasia, który był grzeczny, wykazał się inteligencją i dużym sprytem, ale i pokazał swoja władczą stronę. Niania wskazała nam kilka rzeczy, które chciałaby trochę udoskonalić – zarówno w naszym mieszkaniu jak i zachowaniu Jasia (np. barierka do kuchni, żeby młody nie kręcił kurkami z gazem ani nie tłukł słoików oraz kategoryczna nauka odkładania kredek do kubeczka zamiast biegania z nimi po poligonie zabawkowym). Sugestie generalnie mi się podobały i myślę, że wszystkim ułatwią życie. Jutro idziemy razem na popołudniowy spacer i właściwie Niania będzie już zapoznana z całym dniem Jaska i gotowa do czwartkowego chrztu bojowego.

W kwestii zawodowej zostałam rzucona na głęboką wodę, będę prowadziła kwestie nowe dla wszystkich i już na etapie wstępnym wywołujące wiele kwestii spornych. A ja będę trochę katem trochę pomocnikiem, trochę przyjacielem trochę wrogiem, generalnie coś czuję, że będę obrywała z obu stron. Pożyjemy zobaczymy.

A teraz idę wykorzystać godzinkę snu Jasia jaka mi pozostała i upiekę babeczki, bo dziś przychodzi do nas koleżanka dla mnie i kolega dla Jasia, a jutro przyjeżdża Młodego chrzestna z koleżanką i będzie korzystała z naszego domo-hotelu



p.s. Pani Niania w asyście Jasia wylepiła piękne zwierzątka z plasteliny, oto one:


5 komentarze:

Wu pisze...

Ote, sobie biczyk kup, co by na pokładzie ład i porządek był.
obcas obowiązkowy, hm?
Wasz Jas tez wchodzi do kuchni jak do krainy czarów? he.

Wu pisze...

ale oszustwo! dodałam komentarz o 23.09 :), a nie o 15.08, jak pokazało.

paulita pisze...

czyli niania jak się patrzy :) lepiej wybrać nie mogliście, już widzę :) zwierzątka mnie w tym przekonaniu utwierdziły :)
a Pragi zazdroszczę, z resztą powrotu do pracy też :(

BanShee pisze...

jak byłam młodsza to w tv oglądałam lepienie zwierzątek z modeliny, a potem sama takie robiłam - uwielbiałam to :)

Kinga pisze...

Taka niania to skarb :) Jak się okazuje, wybraliście najlepiej, jak tylko mogliście.
A wyjazdu i odpoczynku strasznie zazdroszczę.

Prześlij komentarz