Za naszym oknem w sypialni rozciąga się iście bajkowyn krajobraz. Małe, działkowe domki pokryte śniegiem, drzewa oblepione biłym puchem, pomiędzy wiją się ścieżki, które prawie znikają w całej tej zimowej scenerii. Chwilami czuję się jakbym była w górach. Wszystko pięknie, łądnie dopóki nie trzeba wyjść z domu. Wtedy nawet króciótki, półgodzinny spacer wydaje się maratonem po pustyni. W niedzielę, kiedy wyruszaliśmy na WOŚP, leciutko pruszyło, a jak dotarliśmy na miejsce płatki śniegu przybrały monstrualnych rozmiarów i padały z prędkością kropel deszczu. Po dziesięciu minutach Jaśkowy wózek pokryty był grubą warstwą białęgo puchu, a młody siedział pod folią i tylko ślipia było mu widać. Do domu wróciliśmy w mokrych butach, a Jasiek cały szczęśliwy, bo przytargał wielkie serce - balon. Wczoraj, jadąc do pracy, zobaczyłam pobocza pełne pośniegowego syfu i już tak bajkowo nie było. Suma sumarum - lubię zimę, ale nejlepiej prezentuje się ona obserwowana z perspektywy naszej sypialni:)
Do "fabryki" wracam od 1 kwietnia - i niestety nie jest to dowcip prima aprilisowy. Zmieniam dział. Trochę przerażają mnie nowe obowiązki, a najbardziej mi żal moich "młodych gniewnych", ale cóż - jak mogłam nie przyjąc tej propozycji, kiedy Pani Dyr tak "ładnie" prosiła:)
wtorek, 12 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarze:
moja ostatnia przygoda zawodowa rozpoczęła się 1 kwietnia... i miała nie być żartem... okazało się, że z żartem wspólnego miała wiele... życzę, aby twój powrót zakończył się bardziej szczęśliwie.
Ty weź nic nie mów, u mnie praktycznie nie odśnieżają, więc od kilku dni brodzę w śniegu po kostki!
o, i ja tez zaczęłam pracę w kombinacie 1 kwietnia. to dobra data :)) jak się okazuje.
Ote, jak już zboczysz z tą sypialnią i widokami, to dodaj: z pozycji leżącej czy stojącej??:))))))
Będzie dobrze, obaczysz :)
Droga Wu - na stojąco i coraz rzadziej na czworaka... w pogoni za SYnem - Ty Łobuziaro-Zbereźniaro:P
Prześlij komentarz