wtorek, 17 listopada 2009

praca ponad normę

Od kilku dni nasza lodówka odmawia współpracy, a właściwie uściślając - współpracuje aż nad to. Całymi dniami i nocami słychać głośne buczenie, bulgotanie, dźwięki iście z traktora. Próbowałam już wszystkiego, żeby ją udobruchać - odszroniłam jej górną półkę w zamrażalniku, odsuneliśmy ją od ściany, żeby miała przewiew, na noc otwieram okno, żeby było jej chłodno i przyjemnie, ba - nawet zaprzestałam otwierania jej drzwiczek i już nic jej nie dokładam, żeby tylko ustabilizowała swoją temperaturę, a ona nic. Wciąż buczy i buczy. A mnie się włos na głowie jeży i skóra cierpnie jak sobie pomyślę, na czyj koszt ona tak pracuje. I nawet przestałam wierzyć, że ona z klasy energetycznej A ++, a pewnie najlepsze dopiero przed nami - kolejne rachunki z pewnością rozwieją wszelkie moje wątpliwości. Nasz budżet maxymalnie napięty i na pewno nie zniesie ani zakupu nowej lodówki, ani wzrostu w opłatach za prąd. I staje człowiek przed dylematem prawie hamletowskim - mieć czy nie mieć? tylko co mieć? duży rachunek za prąd? debet na koncie? czy raty na milion miesięcy?

1 komentarze:

Wu pisze...

no...yy...gdyby chociaż w minusie było (w sensie, że temperatura), to mogłabyś mieć bigos na balkonie..... hm.... zawsze mówiłam, że jeszcze się instanty przydadza! heheheh

Prześlij komentarz