piątek, 28 stycznia 2011

Szpital

Jesteśmy z Jasiem w szpitalu. Od 17 do 19 czekaliśmy na izbie, o 20 Jaś trafił na oddział, a o 21 podłączyli mu kroplówkę. Dzielny z niego malec, ale wolę jednak mojego kochanego łobuza, niż słaniającego się na nogach odwodnionego bidaka. Jedna kroplówka za nami, druga trakcie. Krew upuszczona, jeszcze tylko dwa odpady metaboliczne i więcej z nas nie wycisną. Mam nadzieję, że na trzech dobach się skończy, bo patrząc na stan szpitala – więcej możemy stad wynieść niż przynieśliśmy.
Dziś moja noc na podłodze – o ile nie przegonią mnie pielęgniarki, bo przy dziecku można spać tylko na fotelu - własnym i to takim, który da się szybko złożyć, a ja burżujka umościłam sobie legowisko na śpiworze na gołej podłodze.   

4 komentarze:

rebel pisze...

A młodemu co się stało? Rota?

Anonimowy pisze...

oj trzymaj sie burzujko. oby cie nie pognaly na fotel. ale pielegniarka tez chyba czlowiek?
zdrowia jasiowi zycze z calego serca. trzymam mocno kciuki, zeby stan sie poprawil i dalsze leczenie moglo dobiec koncowi w domu.
ciernista

InnaM pisze...

Oż kurde. Niech się maluch trzyma i zdrowieje szybciuchno.

BanShee pisze...

mam nadzieję, że jakoś sobie poradziłaś na tej podlodze, a Jaś już w domu...?

Prześlij komentarz