niedziela, 6 grudnia 2009

Kiedy to zleciało?

   Wyprawiłam Męża do pracy, Syn jeszcze śpi – wreszcie mam czas, żeby coś napisać. Ubiegły tydzień zleciał mi w rekordowo szybkim tempie, zresztą jak cały poprzedni rok. W poniedziałek (30.11) Jaś skończył roczek. Już w sobotę zaczęły się uroczystości imprezowe, i trwały okrągły tydzień – w czterech turach. W Łodzi zjawili się chrześnic, ciocia-babcia i wujek-dziadek, prababcia i oczywiście dziadkowie. Urządziliśmy prawdziwy Kinder-bal z odpowiednim anturażem, pięknym tortem zamówionym przez Ciocię Agnieszkę i dobrą muzyką (Pszczółka Maja na 4 głosy przebiła wszystko:) ).
   Jaś oczywiście był bardzo zadowolony z prezentów, rodzice odkryli, że trzeba będzie zrobić dobudówkę (choć to trochę trudne mieszkając na 6 piętrze), a reszta towarzystwa nie mogła wyjść z podziwu – jaki Nasz Jaś mądry, rezolutny, ruchliwy a przede wszystkim pogodny i towarzyski. I w każdej tej kwestii muszę im przyznać rację. Nie chodzi tu o uwielbienie matki dla Swojego Dziecięcia, które z pewnością także posiadam, ale obserwując inne dzieci i słuchając komentarzy dochodzę do wniosku, że Nasz Jaś pod względem społecznym jest wyjątkowy. Już od urodzenia mało płakał (pomijając krótki okres kolek, kiedy tylko dźwięk suszarki był go w stanie wyrwać ze świata przeraźliwego wrzasku). Dość szybko zaczął się uśmiechać i nigdy widok obcych twarzy go nie peszył (no może poza bliskim kontaktem z bardzo ciemną Afroamerykanką:) ).
   Jaś uwielbia także kontakt z dziećmi. Do około 8 miesiąca tylko tolerował rówieśników, a potem zaczął pałać ogromną chęcią do wspólnej zabawy. Niestety po dziś dzień nie wszyscy podzielają ten pęd do socjalizacji. Najczęściej Jaś spotyka się z Adasiem – młodszym od siebie o 1m-c i 8 dni synem naszych przyjaciół. Niestety Młody na sam widok Jaśka wybucha płaczem, choć Nasz Syn nigdy mu żadnej krzywdy nie zrobił. Kiedy Adaś „przypomni” sobie, że w pobliżu jest mama – od razu chowa się w jej ramionach, natomiast pozostawiony samemu sobie – nieźle sobie radzi podczas zabawy z Jasiem i nawet potrafi go nieźle szturchnąć i zawalczyć o swój klocek. Jaśko spotyka się także sporadycznie z Antosią, starszą o około 4 miesiące – i w tym wypadku można już powiedzieć o miłości. Młodzi jedzą sobie z ręki, tulą się do siebie i mają już za sobą pierwsze namiętne pocałunki ( w wykonaniu Naszego Syna jest to napad na Antosię z otwartą buzią i mocne przytulenie:)). Taka towarzyska postawa naszego Szkraba pozwala mi odrobinę spokojniej myśleć o jego aklimatyzacji w żłobku, choć nadal oboje z Małżem mocno się zastanawiamy nad tym krokiem. Ale o tym kiedy indziej.
   Wracając do wyczynów Naszego Syna trzeba jeszcze dodać, że z pewnością już teraz wychodzi z Niego niezły cwaniaczek i oportunista. Nawet zęby nie chcą mu iść w dobrej kolejności (najpierw miał dolne jedynki, potem górne dwójki, a dopiero po nich górne jedynki, a teraz jako siódmy ząb pokazała się dolna czwórka i aż się zastanawiam gdzie mu się pomieszczą dwójki i trójki). Jaś niestandardowo podchodzi także do kwestii rozwoju fizycznego. Dość szybko zaczął się interesować zabawkami, nie bardzo chciało mu się leżeć na brzuchu, przekręcać z boku na bok zaczął się z matczyną pomocą, za to szybko siedział sam, pełzał jak małą gąsienica, następnie zaczął stawać i błyskawicznie chodzić przy meblach, za dwie ręce, za jedną i dopiero potem odkrył czołganie w stylu żołnierskim z prędkością światła, aż w końcu raczkowanie – dostojne i majestatyczne:). Nie bez znaczenia dla rozwoju Jego motoryki pozostaje śliskość naszej podłogi, która z jednej strony ułatwia pełzanie, ale i utrudnia raczkowanie i w pełni swobodne chodzenie. Jaś co prawda „podeptał roczek” robiąc po kilka kroków samodzielnie, ale nadal traktuje to jako formę dobrej zabawy. Woli natomiast poruszać się podpierając o cokolwiek lub za rękę z rodzicami, którzy ledwo nadążają za Jego sprinterskim krokiem. Sam postawiony na podłodze zrobi kilka kroków ale tylko będąc w pełni nieświadomym np. kiedy właśnie w telewizji lecą reklamy, bajka lub mama „szczuje” go pilotem. Trzeba bowiem nadmienić, że Jaś jest TV-maniakiem (niestety). Najciekawsze są reklamy (zamiłowanie odziedziczył po swoim chrzestnym, któremu bloki reklamowe nagrywało się na okrętkę na VHS i puszczało zamiast bajek). Ogląda także Mini Mini, zwłaszcza w porze posiłku, kiedy to wręcz domaga się włączenia TV.
   W kwestii jedzenia Nasze Dziecię nie jest może wybredne, ani za nadto łapczywe, ale paluszki może pochłaniać w każdej ilości. Zdarzają mu się dwutygodniowe braki apetytu, z przyczyn całkowicie nie znanych, kiedy to Mama odchodzi od zmysłów i posuwa się do niewybrednych podstępów (początkowo skutkowało jedzenie „na smoczka”, do niedawna „na biszkopta”, teraz nie pomaga już nic – buzia się zaciska i szlus), ale suma sumarum nie mogę narzekać. Jaś zaczyna powoli interesować się czynnością samodzielnego jedzenia i picia samemu z kubeczka, ale do pełnej samodzielności w tej kwestii przed nami jeszcze długa droga.
   Nie wspomniałam jeszcze zapewne o wielu ważnych wydarzeniach, zachowaniach i upodobaniach Naszego Synka, ale nie sposób nadrobić roku z życia dziecka. Zabieram się od dawna do wypełnienia papierowej wersji pamiętniczka Naszego Dziecięcia, ale zawsze jest coś ważniejszego do zrobienia. A szkoda – pamięć ulotna jest, a chciałabym móc jak do tej pory, za dwadzieścia lat wspominać ten cudowny okres niemowlęctwa Naszego Dużego Już Synka:)

3 komentarze:

paulita pisze...

kiedyś znalazłam w domu mojego brata śliczną książeczkę, otworzyłam bom ciekawa była co to za cudo... okazało się, że to pamiętnik jego córeczki od narodzin do 5 roku życia... coś wspaniałego, usiadłam zaczęłam czytać, oglądać i byłą to chyba najwspanialsza lektura jaką pochłonęłam :) żona mojego brata jest z wykształcenia pedagogiem, więc to na pewno miało duży wpływ na stworzenie tego pamiętnika, na pewno zajęło to sporo czasu, bo były najdrobniejsze szczegóły z życia maleństwa tam podane, dodatkowo zdjęcia, rysunki... postanowiłam sobie wtedy, że jeśli kiedyś będę miała dzidziusia zrobię podobny pamiętnik... to chyba najlepsza pamiątka jaką dziecku można podarować :)

ale widzę, że ty pamiętnik masz w głowie :)

martynia pisze...

..tych pamiętniczków to ja do dziś nie wypełniłam;) ... wszystkiego dobrego dla dzieciątka:)....

InnaM pisze...

Fajnie się czytało :)

Prześlij komentarz